Twarda powierzchnia dachu nie należała do najwygodniejszych, a Red był wyjątkowo nie w humorze.
- Pierdolę. Ostatni raz i rzucam tę robotę.
Trzasnęły zwolnione zatrzaski walizki, a jego oczom ukazał się rosyjski VSSK ze zdemontowana lufą. Kaliber 12.7 mm pozostawia niewiele miejsca na dyskusje potencjalnemu celowi. Zintegrowany tłumik wskoczył na miejsce z cichym kliknięciem.
- Cele znajdą się u ciebie za jakieś pięć minut. - wychrypiał głos w krótkofalówce. - Gotowy?
- Jeszcze chwila. - warknął Red. Podręczny komputer balistyczny, nakramiony odpowiednimi danymi, piknął triumfalnie wypluwając nastawy celownika. Strzelec położył się na skraju tarasu. Spojrzał na amunicję. "Przeciwpancerno - rozpalająca". Uśmiechnął się spokojnie. Zawsze miał do niej sentyment. Przycisnął kolbę do dołka strzeleckiego, oko do okularu i uspokoił oddech. Jeszcze tylko chwila...
* * *
Jerzy kierował się, jak co dzień, piechotą na uczelnię nie zwracając uwagi na mijających go ludzi. Nie było po co. I tak nie byli warci jego zainteresowania. Wszyscy byli tylko powieleniem jakiegoś istniejącego już wcześniej schematu. Mierziła go powtarzalność otaczającego go świata. Nie było w nim
miejsca dla takiego indywidualisty jak on. Nie czuł się tym zachwycony.
* * *
- Odległość od miejsca przejęcia trzysta. Bez odbioru.
* * *
Natalia wracała właśnie z porannych zakupów, na które jak zwykle z krzykiem wyprawiła ją matka. Wciąż przybita rozstaniem z chłopakiem szła powoli nie widząc nikogo. Była piękną i mądrą dziewczyną. Rzadko cokolwiek wyprowadzało ją z równowagi, ale ostatnio nie dawała już sobie ze wszyskim rady. Zamyślona wpadła na kogoś, a siatka z pomidorami pękła uwalniając zawartość.
- Przepraszam. - szybko odpowiedział Jerzy zakłopotany zajściem.
- Nie szkodzi to moja wina...
Chłopak i dziewczyna schylili się niemal jednocześnie by pozbierać rozsypane zakupy, a wtedy...
* * *
Dwie łuski jedna po drugiej wyskoczyły wyrzucone ruchem zamka w towarzystwie odgłosów przypominających klaśnięcie.
* * *
...oczy Jerzego spotkały się z oczami Natalii na dłuższą chwilę i każde z nich przeszył dreszcz. Byli już straceni.
* * *
- Zadanie wykonane. - zakomunikował Red szybko demontując broń i rzucając się pędem w dół schodów.
* * *
Tydzień później Jerzy niecierpliwie rzucał okiem na zegarek czekając pod klatką Natalii, nie mogąc doczekać się kolejnych chwil pozbawionych schematów...
środa, 3 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne! Puenta mnie zaskoczyła. Byłam przekonana,ze chcesz przedstawic jak wiele rzeczy dzieje sie rownoczesnie, a tutaj surprise. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna narracja, zaskakujący sposób prowadzenia akcji, ładnie zarysowane postaci, choć czekam na więcej indywidualności, wyrazistości w każdej z nich.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałeś, więc kontynuuj! Good job, Dude!
Tematyka jest świetna i możesz w niej pisać kolejne opowiaski- będę wdzięczny. Te krótkie fragmenty sprawiają, że czyta się szybko, łatwo, a akcja jest dynamiczna.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zaskoczyło mnie zakończenie, co mi się rzadko zdarza.:*